wtorek, 18 lipca 2017

Rozdział 10

Środowy poranek nie zapowiadał niczego nadzwyczajnego. Lily jak zwykle robiła śniadanie, gdy rzez kuchenne okno wleciały sowy z pocztą. Syriusz jak zwykle rozlał swój pierwszy kubek kawy.

- To przestaje się robić śmieszne – zauważył James, kiedy Łapa z niemrawą miną wycierał stół.

- A czy kiedykolwiek było?!

James nie odpowiedział, tylko zabrał się za czytanie Proroka z lekkim uśmieszkiem na ustach.

- Nie uważacie, że jest trochę zbyt cicho – powiedziała Lily, siadając na swoje miejsce. – Wiecie z śmierciożercami i w ogóle.

- Nawet bardzo – odpowiedziała Alex, wpadając do kuchni i odpowiadając, zanim ktokolwiek zdążył się odezwać. Zaspany Harry i Nick, wczołgali się tuż za nią. – Ale bez obaw, kontrolujemy wszystko.

Energicznym ruchem nałożyła sobie tosta na talerz, a machnięciem różdżki sprawiła, że sok nalał się do jej szklanki.

- A tym co? – zapytał Remus, wskazując na dwójkę chłopaków. – Nie mogliście sobie jeszcze pospać?

- Przegraliśmy zakład i... a zresztą. Nie ważne.

Nick machnął ręką i nalał sobie kawy. James i Syriusz wymienili rozbawione spojrzenia.

- Za tydzień pełnia – powiedziała Alex. – Po śniadaniu dostaniesz pierwszą dawkę eliksiru. – Wskazała na gotujący się kociołek w głębi kuchni.

- I to działa? – zapytała Lily.

- Pewnie!

- Szkoda – mruknął James. – Teraz pełnie nie będę już takie same.

Lily wywróciła oczami.

W południe huncwoci wybyli na miasto, a Lily udała się do Dorcas. Tym samym Harry, Nick i Alex zostali sami w domu. Bardzo polubili leniuchować. Ciągły natłok w szkole i wieczne problemy związane z obroną czarodziejskiego świata dawały im odczuć swe skutki, dlatego woleli poleżeć sobie w cieniu drzewa niż iść szukać kolejnych horcruxów. Właściwie musieli odszukać tylko dziennik, ale tym zajmował się zakon. Pozostawała też księga, ale Alex zdawała się o tym nie pamiętać.

Tak minęło im całe popołudnie. Na wylegiwaniu się i zjadaniem się murzynkiem, który znaleźli w szafce. Był tak pyszny, że we trójkę wrąbali całą blaszkę, z czego James nie był wcale zadowolony, bo to on miał zamiar zjeść ów ciasto.

- Dziwne – mruknął Syriusz, gdy jedli kolację.

- Co jest dziwne Łapciu? – zapytał James.

- Pierścionek Alex zdaje się zmieniać kolory.

Dziewczyna błyskawicznie spojrzała na swoją dłoń. Kamień na pierścionku zmieniał kolory między zielonym a czerwonym. Zerwała się na równe nogi, przewracając krzesełko.

- Wytłumaczcie im – powiedziała jedynie i wybiegła.

- Wytłumaczyć co?! – zapytał Syriusz.

Harry spojrzał błagalnie na Nicka.

W tym samym czasie Alex wyczołgała się z zimnej wody. Jednym ruchem różdżki osuszyła swoje ubrania i rozejrzała się wokół zaniepokojonym wzrokiem. Wiedziała, co musi robić, dlatego rozcięła swoją dłoń i smugi krwi wyróżniały się na srebrno szarej skale. Jej oczom ukazało się przejście.

W szaleńczym tempie pokonywała kolejne metry, dopóki nie dobiegła do miejsca, skąd mogła widzieć, oddalając się powoli łódkę.

- Nie! – krzyknęła.

Regulus spojrzał na nią zdziwiony.

Młoda Black wzięła kilka głębokich wdechów i dość duży rozbieg. Czubki jej palców prawie dotknęły wody, kiedy odbijała się od ziemi. Na koniec tego wszystkiego wylądowała w ramionach Regulusa, dysząc ciężko.

- Co ty tu robisz? – zapytał, odpychając ją. – Kim ty w ogóle jesteś?

- Posłuchaj! Chcę ci pomóc! Jestem córką twojego brata z przyszłości.

Regulus prychnął, wyciągając różdżkę przed siebie. Alex dopiero teraz zdała sobie z absurdalności tych słów.

- Naprawdę sądzisz, że uwierzę w tak głupie tłumaczenie?

Alex warknęła zirytowana i spojrzała na znienawidzonego przez siebie skrzata.

- Ty! Walnij się.

- Żadna szlama nie będzie... – zaskrzeczał Stworek, zanim jego ręka powędrowała do jego ohydnej twarzy.

- Widzisz – zwróciła się do Regulusa. – Nie chcę źle. Chcę ci pomóc. Skąd niby mogłabym wiedzieć, że tu przyjdziesz, huh? Naprawdę chcę dobrze. Nie mogę pozwolić na to, byś zginął.

- Zginę? – zapytał zaskoczony.

- Tak, prawdopodobnie za chwilę.

- Chcesz horcrux?

- Potrzebuję go do pokonania Voldemorta. Tego i wiele innych.

Dobili do kamiennej wysepki. Alex wysiadła pierwsza, od razu podchodząc do kamiennej misy. Regulus tuż za nią, wciąż niepewny zamiarów dziewczyny. Stworek mocno trzymał się jego nogi.

- Jak się nazywasz?

- Alex – odparła.

- Masz zamiar to wypić? – zapytał.

- Nie – odpowiedziała, uśmiechając się. – Mam jeszcze wiele do zrobienia. On to wypije. – Wskazała na skrzata.

- Stworek nie chce. Stworek nie będzie!

- Wypij to! – rozkazała.

- Nie każ mu tego robić! Nie rób tego Stworku! – sprzeciwił się Regulus. – Ja to wypiję. – Mierzyli się zaciekłymi spojrzeniami. – Proszę, ja muszę. Muszę im pokazać, że nie jestem jak oni, że nie chcę być jak oni. Odkąd pamiętam, podziwiałem Syriusza za to, jak sprzeciwiał się rodzicom. Ja nie miałem odwagi i teraz żałuję. Daj mi to zrobić, Alex, błagam.

- Nie ma mowy - powiedziała stanowczo.

- Jeśli jesteś tą osobą, za którą się podajesz, dasz mi to zrobić.

Alex mierzyła Regulusa swoim najsroższym spojrzeniem, ale Regulus nie ugiął się pod tym stanowczym naciskiem. W końcu Alex sapnęła zrezygnowana i niechętnie odsunęła się od misy.

Regulus wyczarował sobie puchar.

- Masz się jej słuchać Stworku – powiedział do skrzata i wypił pierwszą porcję.

Z każdą kolejną robił się coraz bardziej blady i spocony. Mruczał pod nosem niewyraźnie, krzywiąc się z bólu. Często przeklinał siarczyście. Alex przyglądała mu się z uwagą, a kiedy Regulus upadł, wlewała mu w gardło truciznę.

– Nie... nie pozwól, by coś mu się stało! Nie pozwól!

- Nie pozwolę – powiedziała, wlewając w niego ostatnie krople i Regulus stracił przytomność. Alex pośpiesznie chwyciła medalion i włożyła go kieszeni spodni.

- Przenieś nas do Doliny Godryka – nakazała skrzatowi.

- Głupia panienka z przyszłości – wymruczał. – Kazała zrobić coś takiego paniczowi Regulusowi – dodał i złapał ją za rękę. W sekundę naleźli się na ulicy. Dom Potterów znajdował się w zasięgu jej wzroku.

- Dziękuję – powiedziała. – I przepraszam. Nie mogę ryzykować tak dużo przez skrzata.

I błyskawicznie sięgnęła do swojego buta, gdzie zawsze miała ukryty mały nóż i rzuciła nim w skrzata. Niczego niespodziewający się Stworek, padł na ziemię, wykrwawiając się. Alex pośpiesznie wrzuciła go w najbliższe krzaki i używając zaklęcia lewitującego, podniosła Regulusa.

- Pomóżcie! – krzyknęła, gdy wbiegła do domu. Nick i Harry znaleźli się tuż obok w kilka sekund. – Dajcie mu wody. To pomoże! – dodała, kiedy kładli go na kanapie.

- Dlaczego on to wypił?! – zapytał Harry, ewidentnie oburzony, wskazując na brata Syriusza, którym zajmowała się Lily. Sam Syriusz stał kompletnie oniemiały i przyglądał się młodszemu bratu. – Nie taki był plan!

- Wiem, ale on się uparł! Poza tym byłam tam! Wyzdrowieje, a jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć, dlaczego chciał to wypić, to się go spytaj, jak się obudzi!

- Nie kłóćmy się – przerwał im Nick. – Masz horcrux?

Alex skinęła, podając mu medalion. Remus wyszczerzył oczy.

- Czy to...?

- Tak – odpowiedział Harry. – Medalion Salazara Slytherina.

I nagle wszystkie pary oczu skupiły się na Harrym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz