sobota, 22 lipca 2017

Rozdział 14

Przeraźliwy wrzask rozdarł ciszę i zakłócił spokój tej nocy.

- Nie! – krzyczała, wierzgając się po swoim łóżku. – Nie! NIE!

- Alex!

- NIE! Nie znowu! Nie znowu!

- Alex! Obudź się!

- NIE!

- ALEX!

Otwarła gwałtownie oczy, rozglądając się w przerażeniu po wpół ciemnym pokoju. Kiedy jej spojrzenie padło na Nicka, Alex wydała z siebie coś na wzór szlochu i bezzwłocznie wtuliła w jego ciało. Kolejny koszmar. Nic nadzwyczajnego.

Kiedy rozchyliła lekko oczy, zobaczyła Harry'ego z zatroskaną miną stojącego tuż przy łóżku oraz Syriusza, Regulusa i Remusa w drzwiach. Twarze tej trójki były blade oraz pełne przerażenia i współczucia. Spojrzała na swoje dłonie, które trzęsły się niekontrolowanie na skutek nocnej mary. Była roztrzęsiona, jak jeszcze nigdy po takim incydencie i nawet wiedziała dlaczego. Alex bała się, że po raz trzeci straci ojca.

- Już w porządku Alex – powiedział spokojnie Nick, głaszcząc ja po plecach. – Nic ci nie jest. Nikomu nic nie jest. Jesteś bezpieczna. Bezpieczna.

Wymusiła szybie skinięcie głową. Ciepło bijące od Nicka pozwoliło jej się po chwili uspokoić. Harry przyniósł jej trochę wody. W podzięce uśmiechnęła się jedynie i wypiła duszkiem całą szklankę. Kilkanaście minut później, była już sama, mocno przytulając się do poduszki. Jednak nie mogła zasnąć. Nie tej nocy.

Ubrała się więc i po cichu opuściła dom. Londyn w środku nocy wydawał się jej cichy i spokojny, chociaż w rzeczywistości tak nie było. Z oddali dochodziły syreny policyjne, w pobliskim bloku ktoś się kłócił. Wszystko było pozamykane, za bardzo nie wiedziała gdzie się podziać. Było jednak jedno miejsce, które bez względu na porę, w jakimś stopniu było otwarte.

Przed wejściem do Dziurawego Kotła znalazła się po piętnastu minutach. Ostrożnie weszła do środka. W barze nie siedział praktycznie nikt oprócz młodego chłopaka, który prawie zasypiał na krzesełku za barem. Usiadła naprzeciw, odchrząkując lekko.

- Nie śpię, nie śpię – mruknął, prawie zwalając się z krzesła. Alex się zaśmiała. – W czym pomóc?

- Kolejkę.

Zlustrował ją wzrokiem, a następnie wzruszył ramionami i nalał jej trunku.

- Nigdy cię tu nie widziałem – zagadał.

- Jestem przejazdem. Odwiedzam tylko rodzinę.

- W takim razie, witamy w Dziurawym Kotle! – wykrzyknął radośnie. – Jestem Liam i robię na nocną zmianę. Kiedyś było tu więcej ludzi po zmroku, ale odkąd Śmierciożercy zaczęli grasować, to ludzie boją się wychodzić.

- Taa... słyszałam o nich – mruknęła. – Jestem Alex, tak przy okazji.

- Miło mi cię poznać Alex.

Liam był bardzo sympatycznym młodym mężczyzną o zielonych oczach i gęstych brązowych włosach z blond końcówkami. Nigdy go nie widziała w swoich czasach. Podejrzewała, że Liam po prostu został zabity lub wybył gdzieś na drugi koniec świata, by chronić swoją osobę.

- Trochę nudną masz tę robotę – stwierdziła, patrząc na pusty bar.

- Może być. Większy ruch jest w dzień, fakt, ale tak mi się podoba. Nie muszę odsypiać w dzień. – Uśmiechnęła się, upijając ostatni łyk trunku. – Szukasz czegoś konkretnego o tej godzinie, czy po prostu nie możesz spać?

- Nie mogę spać. Chodziłam trochę po Londynie, ale wszystko pozamykane, przyszłam więc tutaj. Muszę trochę poukładać myśli.

Liam zlustrował ją przenikliwym wzrokiem.

- Nie odwiedzasz tylko rodziny – powiedział z przekonaniem.

- No nie – przyznała. – Mam robotę, ale cicho.

- Będę milczał po sam grób... i potem też, bo wiesz... będę już martwy i w ogóle.

Alex zaśmiała się po raz kolejny.

- Dzięki – rzekła, wstając. – Muszę iść.

- Ale przyjdziesz jeszcze kiedyś? – zapytał, lekko zasmucony tym faktem, że jego towarzyszka się zbiera. – Proszę.

- Przyjdę – obiecała. – Kiedyś przyjdę.

I wyszła na tył lokalu. Stuknęła różdżką w odpowiednie cegiełki w murze i po chwili wędrowała już po cichej ulicy Pokątnej. Sklepy pozamykane były na cztery spusty. Tylko Gringott na końcu oświetlony był przez lampki i to on przykuwał całą uwagę. Tam też udała się Alex.

O tej godzinie w banku nie za wiele kręciło się goblinów. Alex dostrzegła tylko trzech. Jeden z nich siedział na samym końcu sali, za wysokim podestem, skrobiąc piórem na pergaminie. Musiała odchrząknąć kilka razy, zanim zwrócił na nią uwagę.

- W czym pomóc? – zapytał. Alex bez słowa podała mu kluczyk do skrytki rodowej Lestrangów. Goblin zlustrował ją podejrzliwym wzrokiem. – Nigdy cię tu nie widziałem.

- Odwiedzam rodzinę, która dała mi ów kluczyk. Jeśli nie wierzysz, przy wejściu możemy zrobić test krwi.

Goblin patrzył na nią podejrzliwie, po czym skinął głową. Po chwili mknęli już metalowymi torami z zawrotną prędkością, a potem ominęli smoka, grzechocząc grzechotkami. Alex nie mogła zrozumieć, jak tak bestialsko można traktować bezbronne zwierzę. Mimo to uśmiechnęła się przez chwilę, przypominając sobie jak ona, Harry, Nick i Hermiona lecieli na tym smoku po włamaniu się do banku.

Goblin włożył klucz do zamka.

- Proszę rozciąć rękę i przyłożyć do drzwi – polecił.

Zrobiła to, a zamek w magiczny sposób ustąpił. Z uśmiechem satysfakcji na ustach weszła do środka, wymijając goblina i jego złośliwy uśmiech. Uważając, by niczego nie dotknąć, Alex dostała się do pucharu. Ostrożnie go zdjęła i schowała pod kurtką. Chwilę później wracała już przez Pokątną, by na koniec w Dziurawym Kotle pomachać Liamowi i przy pomocy sieci kominków wrócić do Doliny Godryka. Jakże wielkie było jej zdziwienie, gdy w salonie na kanapie dostrzegła Nicka.

- Dlaczego nie śpisz? – zapytali w tym samym czasie.

- Ty pierwszy – powiedziała Alex, siadając obok swojego przyjaciela. – Huh?

- Nie było cię w łóżku. Martwiłem się.

- Nie potrzebnie – odparła i pokazała mu puchar z dziką satysfakcją w oczach. Nick wytrzeszczył oczy.

- No chyba jednak potrzebnie! – odparł. – Oszalałaś? A jakby coś ci się stało? Nie możesz być aż tak nieodpowiedzialna.

- Jestem córką huncwota, z opresji wychodzę cało – powiedział dumnie.

Nick wywrócił oczami.

- Nie rób tak nigdy więcej – poprosił. – Straciłem zbyt wiele bliskich, nie chcę i ciebie, zwłaszcza w takim momencie.

- Jesteś słodki – powiedziała, przytulając się do niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz