środa, 5 lipca 2017

Rozdział 4

Gdy Harry po sytym śniadaniu, przy pomocy Alex, dostawał się do łazienki, gdzie z ulgą wziął wymarzony od kilku dni prysznic, Nicklaus cały zaspany opuścił pokój i powiódł na śniadanie. Harry, uważając na swoją ranę, powoli się umył, a potem wytarł. Jego kruczoczarne włosy po umyciu, odbiły mu we wszystkich kierunkach tak, jak miały to robić w zwyczaju. Pierwszy raz od dawna ten widok sprawił mu ulgę. Harry ostrożnie przeszedł do pokoju, który miał dzielić razem z Nickiem i przy pomocy przyjaciela, ubrał bluzkę i z ulgą usiadł na łóżku.

- Jak się czujesz? – zapytał Nick.

- Już wiolę dostawać Avadą – zażartował Harry, na co oboje się zaśmiali. – A tak na serio, jest strasznie dziwnie. Nigdy ich nie poznałem tak dobrze. Jak mam udawać, że wszystko jest w porządku?

- Nie musisz. – Alex wparowała zamaszyście do pokoju, trzaskając przy tym drzwiami. – Przy śniadaniu wymieniliśmy się informacjami. Wiedzą, że zmarli przez Petera, ale nie wiedzą jak dokładnie i niech tak zostanie.

Ciche „och" wydostała się z ust Harry'ego.

- A ty co wiesz? – zapytał Nick.

- Regulus ciągle żyje, a Snape prawdopodobnie jest w swoim domu. Trzeba rzucić na nich zaklęcia, by w razie czego wiedzieć.

Harry i Nick przytknęli i Alex zabrała się za czesanie włosów swojego przyjaciela. Tylko ona potrafiła ujarzmić sterczące kosmyki włosów Harry'ego.

- Będziemy musieli im powiedzieć – zauważył Harry z powagą.

- Ale nie teraz. Jeszcze nie.

Obiad był o trzeciej i zjedli go w bardzo krępującej ciszy, chociaż tak naprawdę siedzieli w bardzo rodzinnym gronie. Gronie, którego nigdy nie zaznali. Nawet żarty Jamesa i Syriusza nie pomagały na napiętą atmosferę między nimi. Różne pytania cisnęły się na usta każdego, ale zadanie ich było nieodpowiednie, niekulturalne lub nie znajdywali w sobie tylko odwagi, by je zadać. Wychodziło więc na to, że tak naprawdę nie mieli o czym rozmawiać.

Słońce świeciło radośnie, więc gdy talerze opustoszały, wyszli na dwór. Harry, Alex i Nick usiedli kawałek za domem w cieniu drzewa na trawie. W kompletnej ciszy delektowali się widokiem tak niezniszczonego przez zło świata.

- Jak myślicie, kto jest matką Alex? – zapytał Syriusz, gdy on i jego przyjaciela usiedli w salonie przy kubkach bardzo mocnej kawy.

- Z tobą to nie problem – odparł Remus markotnie. – Która zechciałaby wilkołaka?!

- A ten znowu zaczyna. – James wywrócił oczami. – Ile razy mamy ci powtarzać, że miłość kocha zalety i akceptuje wady? Weźże się w garść i nie miej takiej markotnej miny, bo cię walnę.

- Widać po nich, że są umęczeni życiem. – Lily zmieniła temat, wyglądając za okno. – Widzieli więcej, niż nam się wydaje. Wiedzą więcej, niż my wiemy. Są silniejsi, niż przypuszczamy.

- Musieli być bardzo zdesperowani, że posunęli się do takiego czegoś – zauważył Syriusz.

- Może to nie była desperacja – odparła Lily. – Może woleli zrobić coś tak ryzykownego niż się poddać.

Lily była bliżej prawdy niż sama sądziła.

Gdy zapadł zmrok w Dolinie Godryka zaczęli pojawiać się pierwsi członkowie Zakonu Feniksa. Kilku poznali już wczoraj, chociaż dla Harry'ego byli absolutną nowością. Dumbledore przybył na samym końcu i przy stole w salonie zrobiło się trochę ciasno.

- Witajcie - przywitał się ze wszystkimi Dumbledore. - Wiem, że nie spotykamy się dwa razy z rzędu w tych samych miejscach, ale jak pewnie wiecie mamy do omówienia kilka ważnych spraw. – Tu spojrzał na Alex, Harry'ego i Nicka. – Wszyscy już pewnie wiecie, kim jest ta trójka młodych osób i jakie informacje posiada. Zacznijmy może od Voldemorta. Jak go pokonać?

Harry odchrząknął.

- Voldemort stworzył kilka horcruxów. – Kto mądrzejszy ten wiedział. Lily zakryła usta dłonią, Remus też, ale Dumbledore nie wydawał się tym zbytnio zaskoczony. – Dla tych, co nie wiedzą, horcrux to cząstka duszy ukryta w przedmiocie lub innej osobie. Dzięki temu nie można umrzeć, bo nawet jeśli ciało zostanie zaatakowane czy zniszczone, to się nie umiera, bo część duszy zostaje na ziemi całkowicie nieuszkodzona. Rozczepienie to akt gwałtu, jest sprzeczne z naturą. Dokonuje się go poprzez morderstwo, które rozdziera duszę. W naszych czasach było siedem takich horcruxów, w tych jest tylko pięć.

- To szaleniec – skomentowała Alicja.

- Nie da się ukryć. Na sam fakt istnienia takiego czegoś jak horcruxy wpadł Dumbledore z naszych czasów. Pomagałem mu... panu... nieważne... znaleźć wskazówki dotyczące ukrycia kolejnych z nich. Jednak wskutek kilku poważnych wydarzeń musiałem sam się tym zająć. Oczywiście Nick i Alex poszli ze mną. Pewnie bym tu nie siedział, gdyby nie oni.

- Jak zniszczyć horcruxa? – zapytała Dorcas.

- I gdzie się znajdują? – dodał Moody.

- To, co niszczy horcruxy jest w zasięgu naszej reki. Zdobędziemy to bez problemu. Co do położenia, większość z nich możemy wziąć, a Voldemort się nawet nie zorientuje. Jest jednak jeden horcrux, którego zdobycie może być trudniejsze.

- Co to jest? – zapytał Dumbledore.

- Jego dziennik.

- I tutaj pojawia się cały problem – wtrąciła się Alex. – Bo nie znamy dokładnej lokalizacji tego dziennika. Albo ma go jeszcze sam Voldemort, albo przekazał go już Malfoy'om. Nie wiemy tego.

- Dlaczego Voldemort miałby oddać swojego horcruxa Malfoyom? – zapytał James.

- Dla bezpieczeństwa – odpowiedział Dumbledore. – Trzymanie przy sobie wszystkich cząstek swojej duszy jest bardzo ryzykowne i nawet Voldemort zdaje sobie z tego ryzyka sprawę. Frank, czy aurorzy nie mogli dostać anonimowej informacji dotyczącej rodziny Malfoy?

- Mogliby – odpowiedział spokojnie Frank.

- Malfoyowie w salonie pod dywanem mają tajną klapę. Prowadzi do czegoś ala piwnica. Zajrzyjcie tam – powiedziała Alex. Frank skinął głową. – Dziennik nie jest za duży, czarny, na dole na wygrawerowane na złoto Tom Marvolo Riddle.

- Damy radę.

Wszyscy wiedzieli, że przechodzą teraz do tej trudniejszej i niezrozumiałej dla większości części. Przy stole na chwilę zapanowała cisza.

- Jeszcze druga sprawa – powiedział łagodnie Dumbledore. – Dość trudna, ale postaram się to jakoś wytłumaczyć. Nie uczy się tego w szkole. Dopiero osoby, które pragną poznawać każdy zakątek magii i docierają do czasów bardzo nam odległych, poznają skutki magii tak mrocznej, że aż przerażającej. Wielu się boi i po prostu nie męczy dalej tego tematu, zapomina. Jednak Voldemort jest innym zawodnikiem, on pragnął czegoś takiego.

- Mroczna magia zniknęła dawno temu, ale wciąż istnieje – wtrąciła się Alex. – Można ją obudzić i przejąć nad nią kontrolę. Wyznawcy tejże magii spisali ją w siedmiu grubych księgach, zanim zostali zgładzeni. Ukryli księgi w taki sposób, że tylko ktoś potężny mógłby je odnaleźć. Voldemortowi się udało, bez dwóch zdań.

- Zaklęcia tam zawarte – odezwał się Nick. – Są nie tylko silne, ale i brutalne. Wymagają wielu składników i czasami wielu ofiar. Opanowanie tego wszystkiego pozwala na przejęcie kontroli nad ciemnością i istotami tam żyjącymi - wampiry, wilkołaki, zjawy i zapomniane przez wszystkich cienie.

- Czym są cienie? - zapytał Moody.

- Cienie są cieniami. Żyją w mroku, są nie do zabicia, są perfekcyjnymi zabójcami. Nie można ich dotknąć ani złapać. Są wieczne.

Harry widział przerażenie na bladych twarzach zebranych. Nie spodziewali się, że zagrożenie jest aż tak bardzo poważne.

- Istnieje sposób. – Znów głos przejęła Alex. – Oprócz tych siedmiu ksiąg, powstała też ósma. Nazywa się ją Księgą Potępienia. Pozwala ona potępić kogoś władającego tak potężną magią, odebrać mu ją i zamknąć. I tutaj kolejny problem, bo nie wiemy, gdzie ta księga jest. W naszych czasach natrafiliśmy na pewien trop prowadzący do Japonii, ale było już za późno na cokolwiek.

- Podzielimy się na dwie grupy – zarządził Dumbledore. – Jedna zajmować się będzie szukaniem Księgi Potępienia, druga na celu będzie miała szukanie kryjówki Voldemorta oraz znalezienie ów dziennika. Jeśli są jakieś pytania, to proszę bardzo.

Oczywiście padły pytania. Wiele pytań, na których nie mogli, nie chcieli lub po prostu nie znali odpowiedzi. Harry starał się dobierać słowa w taki sposób, by wszystko wydawało się proste. Starał się mieć w swoim głosie wiele pewności siebie, by dodać im otuchy i wiary. Półtorej godziny później członkowie zakonu opuścili Dolinę Godryka z bardzo poważnymi minami. Na końcu został tylko sam Dumbledore.

- Mam jeszcze jedno pytanie – powiedział. – O to samo zapytał mnie wczoraj Szalonooki i pytam ja teraz. – Swój wzrok utkwił w Nicku. – Chodzi nam głównie o bezpieczeństwo. Twój ojciec jest wilkołakiem. Ty też jesteś?

Harry i Alex spojrzeli na swojego przyjaciela w tym samym czasie, Nick drapał się po głowie, a Remus zawiercił się niepewnie na swoim miejscu.

- Umm... ciężka sprawa z tym całym moim wilkołaczeniem – odparł Nick, uśmiechając się przy tym w zakłopotaniu. – Na początku byłem wilkołakiem, ale gdy miałem dziesięć lat spotkałem pewną Alphę. Pomógł mi. Którejś nocy, gdy do niego przyszedłem, był ciężko ranny, umierał. Kazał mi się zabić. Odebrałem mu moc, zostałem Alphą i dzięki jego treningom umiem zachować spokój podczas pełni i mogę przemienić się w wilka, kiedy tylko chcę.

I gdyby to była kreskówka, szczęki wszystkich dotknęłyby właśnie podłogi. Alex zaśmiała się cicho z wyrazu twarzy swojej przyszłej rodziny.

- Kim była ta Alpha? – zapytał Dumbledore zaskoczony.

- Nie mogę powiedzieć.

- W porządku, rozumiem. – Dyrektor wstał powoli. – Dziękuję za gościnę. Będę was na bieżąco powiadamiał o wszelkich postępach. Do zobaczenia. Dobranoc.

- Wpadniemy niedługo do szkoły! – zawołała jeszcze Alex, zanim wyszedł. Dumbledore posłał jej krótki uśmiech i opuścił dom. Po chwili na podwórku było słychać pyknięcie towarzyszące teleportacji.

Sekundę później Harry, Alex i Nick wstali od stołu jednocześnie, bez słowa kierując się ku schodom. Młoda Black specjalnie się ociągała, włócząc nogami po panelach. Gdy Harry i Nick zniknęli na górze, ona przystanęła przy framudze drzwi. Huncowci i Lily popatrzyli na nią pytająco.

- Istnieje pewien eliksir – powiedziała, patrząc prosto w oczy Remusa. – W naszych czasach to była nowość. Pomagał on wilkołakom przetrwać pełnie. Powodował, że wilkołak przemieniał się w wilka, ale zachowywał swoją świadomość, co dawał mu możliwość zwinięcia się kłębek i przeczekania tych trudnych chwil. Znam przepis. Jeśli chcesz, to mogę ci go uwarzyć, ale trzeba go zacząć brać tydzień przed pełnią.

- A mogłabyś? – zapytał z niedowierzaniem Remus.

Alex uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Jasne, a jeśli zagadasz do Nicka, ten powie ci, czego się nauczył i to samo przekażesz mu, kiedy będzie dzieckiem.

I nie czekając na nic więcej, po prostu poszła na górę, gdzie zamknęła się w pokoju, który aktualnie zajmowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz