sobota, 8 lipca 2017

Rozdział 5

Czuł ból rozchodzący się po jego kościach. Pierwsze godziny po powrocie były najgorsze. Pod sobą miał kującą ściółkę lasu i był pewien, że jakiś robak chodzi mu po nodze. Otworzył oczy, a jasność dnia zaatakowała jego tęczówki. Dostrzegł wysokie drzewa, zielone krzaki i parę gigantycznych butów, które zbliżały się ku niemu.

- Widzę, że młody wilczek się obudził - powiedział ktoś.

Poczuł, jak jego nagie ciało okrywa miękki koc. Okrył się nim szczelniej, pragnąc zasłonić swoją nagość i usiadł na ziemi, wysoko zadzierając głowę. Tuż przed nim stał mężczyzna. Był bardzo wysoki, nawet dobrze zbudowany. Długie, blond włosy związane miał w kucyka, przeraźliwe niebieskie oczy obserwowały go uważnie, a cienkie usta nieznajomego układały się w przyjazny uśmiech.

- Nieźle harcowałeś w nocy.

- Kim jesteś? – zapytał, lekko przerażony.

- Nazywam się Paul. Paul Parker – powiedział, wyciągając przed siebie dłoń. – Nic ci nie zrobię – obiecał, widząc zawahanie chłopaka. Chwycił ją, wstając na równe nogi. – Jak cię zwą?

- Nicklaus Lupin – powiedział cicho.

- Dobrze dzieciaku. Masz gdzieś jakieś ubrania? – Nick skinął głową. – To chodź.

Szli w ciszy. Nick nie wiedział, czy może zaufać Paulowi, więc trzymał od niego kilkumetrowy odstęp, by w razie czego spróbować czmychnąć. Paul był pewny siebie i ostrożny, a jednocześnie wydawał się przyjazny, a jego chęć pomocy szczera. Nick zerkał na niego bardzo uważnie, nie mogąc go rozgryźć.

W końcu znaleźli się przy drzewie, gdzie Nick ukrył swoje ubrania i szybko się w nie przebrał, speszony obecnością Paula.

- Dziękuję – powiedział Nick, oddając Paulowi koc. Ten uśmiechnął się do niego w bardzo dziwny sposób. – Nie boisz się mnie – zauważył. – To znaczy, że ty też jesteś wilkołakiem?

Paul przytknął.

- Starszym i bardziej doświadczonym niż ty.

- Co to znaczy? – zapytał Nick, zanim zdążył się ugryźć w język.

- Że nie boję się pełni, że mogę zachować przy niej swoją ludzką postać.

Nick rozchylił swoje usta w zdziwieniu. Czy to aby na pewno jest możliwe?

- Jak?

- Młody wilczek jeszcze ma całe życie przed sobą. Mogę go nauczyć kontroli, jeśli ten tylko chce. Znajdziesz mnie w tym lesie, jak się zdecydujesz, a jeśli nie ty mnie, to ja znajdę ciebie. - I Zniknął w gęstwinie lasu, do końca odprowadzany wzrokiem przez małego Nicka.

**

- Musisz się skupić na dzikim zwierzęciu w sobie, które budzi się tylko na pełnię. Musisz je obudzić właśnie teraz i oswoić, udomowić, przejąć nad nim kontrolę, tak jak ono przejmuje nad tobą.

Nick próbował z całych sił, ale nie potrafił. Był cały spocony od treningu i wyczerpany. Zrezygnowany jęknął i spojrzał na Paula.

Znajdowali się w lesie na małej polance przed drewnianą chatką, gdzie mieszkał Paul. Codziennie od dwóch miesięcy Nick przychodził do niego, pragnąc nauczyć się kontroli nad zwierzęciem w sobie, ale mu to nie wychodziło. Paul uczył go bardzo dużo. Nick już wiedział jak dobrze użyć swoich wyczulone zmysły, jak wytropić różne zwierzęta, jak rozpoznać po zapachu innego wilkołaka. Umiał nawet trochę walczyć.

- Nie potrafię – powiedział bezradnie.

- Potrafisz! Oczywiście, że potrafisz! – Paul starał się go przekonać. – Musisz zajrzeć w głąb siebie. Musisz obudzić w sobie wilka. Popatrz jeszcze raz, jak ja to robię. – Paul przymknął oczy, by otworzyć je po chwili. Z jego gardła wydarło się ciche warknięcie, zęby wydłużyły się znacznie, a oczy zajarzyły się czystą czerwienią. Nie minęła chwila, a już wyglądał normalnie. – Dasz radę młody wilczku.

Nick westchnął ciężko, zamykając z powrotem oczy. Musiał znaleźć w sobie zwierzę. Musiał je znaleźć, obudzić i oswoić. Przypomniał sobie tę chwilę przed pełnią, gdy jego ciało ogarnia żądza krwi, gdy buzuje od adrenaliny.

Rozlała się po nim dzika energia, która przyprawiła go o ciarki ekscytacji. Coś wewnątrz niego zabuzowało niebezpiecznie, jakby się oburzyło i w końcu Nick poczuł wilka w sobie. Obudził go właśnie teraz. Stał tuż przed nim, warcząc głośno, ale Nick się nie bał. Po prostu wyciągnął przed siebie dłoń, kładąc ją pewnie na jego głowie. Wilk przestał warczeć i zaskomlał skruszony i Nick już wiedział, że wygrał.

Otworzył gwałtownie oczy, które jarzyły się żółtym odcieniem, a z jego gardła wydostało się potężne warknięcie, które rozniosło się po lesie. Paul uśmiechnął się zadowolony. Młody wilczek spisał się doskonale.

**

- Nigdy nie mówiłeś, jak stałeś się wilkołakiem – zauważył Paul, gdy siedzieli we dwójkę przy ognisku, jedząc złapanego wcześniej królika. Ogień skwierczał, a drzewa wokoło wydawały się straszne i większe niż były w rzeczywistości.

- Ty też nie – odparł Nick.

- W takim razie, powiedz mi, a ja powiem tobie.

Nick wzruszył ramionami.

- Urodziłem się taki – powiedział. – Koniec historii. Co z tobą?

- Zostałem ugryziony, gdy miałem sześć lat. Lubiłem się wymykać no i dostałem nauczkę. - Paul uśmiechnął się krzywo. - Nigdy nie poznałem swoich rodziców. Nawet nie wiem, jak wyglądali. Co z twoimi rodzicami? – zapytał, odrzucając obgryzioną kość.

- Moją matkę zabili śmierciożercy kilka miesięcy po tym, jak się urodziłem, więc razem z ojcem zamieszkaliśmy u matki mamy. Był przy mnie jakieś pięć lat, potem odszedł. Nigdy nie lubił swojego wilkołactwa, to było dla niego największe przekleństwo. Zgaduję, że nie mógł patrzeć na to, jak każdego miesiąca muszę przechodzić to samo, co on. Nie mam mu tego za złe. Rozumiem.

- Ale widujesz się z nim czasami?

Nick rozejrzał się po niebezpiecznym lesie. Kiedyś mógłby się go bać. Teraz wiedział, jak wyczuć niebezpieczeństwo.

- Czasami - odpowiedział. - Głównie na święta i moje urodziny. Najdziwniejsze jest to, że mimo wszystko wciąż uważam go osobę, której mogę zaufać, która mogę uważać za ojca. We wrześniu idę do Hogwartu. Prawdopodobnie będziemy widywać się tylko w wakacje.

- Myślę, że między tobą a twoim ojcem jest pewna więź podobna do tej, która łączy bety z alphami. Jesteście z tej samej krwi, z tego samego ugryzienia. Czy chcecie, czy nie zawsze będziecie tworzyć stado.

Nick przytknął, rozumiejąc słowa swojego nauczyciela.

**

Nick biegł najszybciej, jak potrafił. Od rana całym sobą czuł, że coś jest nie tak i nie dawało mu to normalnie funkcjonować. Cały drżał na ciele, gdy przedzierał między kolejnymi drzewami, raniąc sobie ręce o gałęzie krzaków czy kolce.

Wpadł do drewnianej chatki niczym burza, a jego przeczucia ziściły się w postaci najstraszniejszego koszmaru. Paul leżał na łóżku, przyciskając obie dłonie do rany na środku brzucha. Był spocony, zraniony w jeszcze paru miejscach i ledwo żywy. Nick podbiegł do niego, siadając na zakrwawionym materacu.

- Co się stało? – zapytał, dysząc ciężko. – Daj, opatrzę to.

- Nie – wychrypiał Paul. – Tego się nie da już uleczyć. Przyjdą tu lada chwila.

- Kto? Kto tu przyjedzie? – spytał przerażony. – Daj mi to zobaczyć! Może można coś zrobić!

Paul zdjął z rany swoje ręce, a Nick prawie zwrócił śniadanie, które niedawno zjadł. Między głęboki rozdarciami po pazurach, wśród litrów gęstej, czerwonej krwi wystawały kawałki jelit i kości. Dopiero teraz poczuł odór, który wydostawał się z wnętrzności.

- Posłuchaj młody wilczku – powiedział stanowczo Paul, chwytając Nicka za koszulkę. – Dla mnie jest już za późno, ale przed tobą całe życie. Zabij mnie, a przejmiesz moją siłę.

- Nie! Nie mogę! – sprzeciwiał się Nick, chcąc się odsunąć, ale Paul nawet ledwo żywy był silniejszy od niego.

- Musisz! Zabijając mnie, staniesz się alphą. Będziesz najlepszy. – Ale wzrok Nicka mówił co innego. Nie mógł tego zrobić. Nie potrafił zabić niewinnego człowieka, bo był na to zbyt tchórzliwy. – Proszę – wybłagał Paul. – Lepiej ty niż oni.

Nick słyszał, jak w oddali roznoszą się tupoty stóp. Ich spojrzenia mówiły wszystko. Paul błagał, a on nie chciał. Ale błękitność niebieskich oczu pochłonęła go tak bardzo, że nieświadomie skinął głową.

- Byłeś najlepszym nauczycielem, jakiego mogłem mieć - wyznał.

- Byłeś najzdolniejszym uczniem, jakiego miałem.

Nick wziął ciężki oddech, a pazury u jego prawej ręki wygięły się i wydłużyły. Ostatni raz spojrzał na Paula. Ten jedynie skinął głową i Nick bez ostrzeżenia wbił pazury w jego serce. Poczuł, jak łzy napływają mu do oczu i jak z Paula znika życie. Jego drobne ciało drżało, kiedy powoli przejmował moc, którą dysponowała alpha.

- Bądź ostrożny – wychrypiał, jeszcze zanim Nick precyzyjnym ruchem wyrwał mu serce.

Był tylko dzieckiem. Nic więc dziwnego, że rozpłakał się, gdy patrzył na swoją zakrwawioną dłoń, w której ciągle znajdowało się bijące serce Paula. Ostrożnie odłożył je na bok, bojąc się, że przy gwałtowniejszym ruchu to rozleci się na kawałki. Czystą dłonią zamknął oczy Paulowi i chwilę tak jeszcze stał, patrząc na jego ciało, dopóki odgłosy z lasu nie nagłośniły się niebezpiecznie. Nick pośpiesznie wyszedł z chatki, kierując się ku pobliskiej rzece.

**

Nick obudził się nagle cały spocony. Przeszłość nachodziła go w snach, przypominając o sobie. Przetarł dłonią czoło i ostrożnie usiadł na brzegu łóżka. Harry spał tuż obok niczym dziecko. Dopiero teraz uświadomił sobie co wygodne łóżku i pełny żołądek mogą zrobić z człowiekiem. Ale nie z nim.

Spojrzał na zegarek. Druga w nocy. Po cichu opuścił pokój, dokładnie w tym samym momencie, gdy za przeciwka wyłoniła się w pełni ubrana Alex. Z miną przypominającą taką, jaką robi dziecko, gdy zostaje przyłapane na gorącym uczynku, spojrzała na Nicka.

- Co ty robisz? – zapytał poważnie Nick.

- Wychodzę – odpowiedziała Alex, jak gdyby nigdy nic i skierowała się ku schodom. – A ty co robisz?

- Na pewno się nie wymykam – odparł, idąc za nią.

- Twierdzisz, że się wymakam? Wiesz co... – Ale wzrok jej przyjaciela mówił sam za siebie. – No dobra, może się wymykam. Pożyczyłam od Dumbledore'a tysiąc funtów. Muszę to iść jakoś pomnożyć. I nie patrz tak na mnie. Wrócę na obiad. Muszę jeszcze znaleźć Regulusa.

Nick westchnął ciężko. Z tą kobietą nie dało się wygrać.

- Idź – powiedział jedynie. Alex ucałowała go krótko w policzek i wyszła z domu z szerokim uśmiechem na ustach. Nick mimowolnie dotknął miejsca na policzku, gdzie spoczęły słodkie usta jego przyjaciółki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz